Jestem mięsożercą i dobrze mi z tym. Mimo, iż kiedyś miałem epizod wegetariański i bardzo miło wspominam ten okres, to właśnie tatar go zakończył. Dokładnie jego francuska wersja zwana Tartare Aller-retour, czyli siekana wołowina uformowana jak burger, delikatnie obsmażona z jednej i drugiej strony.
Dzisiaj pokażę Wam całkiem inną wersję tatara. Grubo siekane mięso z ananasem i orzechami laskowymi, doprawione miętą. Zaskakujące połączenie smaków i tekstur.
Do przygotowania przystawki dla 2 osób potrzebuję:
200 gramów polędwicy wołowej
100 gramów obranego ananasa
30 gramów orzechów laskowych
¼ szklanki liści mięty
1 cm korzeń imbiru
1 łyżkę sosu sojowego
1 łyżkę oleju arachidowego lub z pestek winogron
¼ łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu
Do surowego mięsa podchodzę z ogromnym pietyzmem. Przede wszystkim zwracam uwagę na jakość a co za tym idzie, jego świeżość. Na tatara wybieram zazwyczaj polędwicę, czasem sięgam po rostbef lub ładne części zrazowej. Pani Ania – Królowa Rzeźników z Hali Mirowskiej, zawsze wybiera dla mnie najodpowiedniejsze kawałki, ufam jej bezgranicznie.
Orzechy laskowe zalewam wrzątkiem. Po ok 2-3 godzinach odcedzam, osuszam i rozgniatam na kawałki. Ananasa kroję na małe kawałeczki. Mięso siekam na kosteczkę wielkość 4-5 milimetrów. Aby ułatwić sobie tą czynność, wkładam je wcześniej do zamrażalnika na ok. godzinę do lekkiego przemrożenia. Miętę siekam, imbir ścieram na tarce i łącze wszystkie składniki w schłodzonej misce. Ponieważ mamy do czynienia z surowym mięsem, ważne jest by zachować szczególną uwagę na higienę i utrzymywanie składników w relatywnie niskiej temperaturze., Doprawiam sosem sojowym, olejem oraz pieprzem. Ponieważ sosy sojowe różnią się między sobą poziomem zasolenia, może zaistnieć potrzeba dodania soli, dlatego spróbujcie przystawkę przed podaniem. Smacznego!