Racuchy kojarzą mi się z ciepłem domowego ogniska. Kiedy byłem mały, często lądowały na moim talerzu, a to za sprawą babci, która rozpieszczała swojego wnuczka. Postanowiłem przygotować dzisiaj racuchy, takie jak pamiętam z dzieciństwa, podkręciłem je tylko żurawiną.
Składniki:
1 opakowanie masła klarowanego
300 gram mąki pszennej
20 gram drożdży
150 ml letniego mleka maksymalnie 37°C
1 łyżeczka cukru
garść żurawiny suszonej
cukier puder
szczypta soli
Do szklanki wlewam około 50 ml letniego mleka, dodaję pokruszone na kawałki drożdże, łyżeczkę cukru i mieszam dokładnie. Następnie dodaję łyżkę mąki i raz jeszcze mieszam, do czasu otrzymania jednolitej masy. Na tym etapie moja babcia odstawiała miksturę do szafki w kuchennym kredensie. Ja z niecierpliwością czekałem i zastanawiałem się co tam się dzieje. Po kilkunastu minutach, babcia otwierała drzwiczki i wyciągała pełny kubek rozczynu na racuchy. Istna magia.
Mąkę wsypuję na sporą miskę, dodaję szczyptę soli i rozczyn drożdżowy oraz pozostałe mleko. Mieszam wszystkie składniki i wyrabiam łyżką przez 10-15 minut, starając się, by jak najbardziej napowietrzyć mieszankę. Powstałe ciasto jest dość rzadkie, jednolite. Na tym etapie dodaję suszoną żurawinę, mieszam z masą. Misę nakrywam ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na 30-40 minut, by ciasto wyrosło.
Na patelni rozgrzewam kilka łyżek masła klarowanego. Odda ono plackom swój kremowy, wręcz aksamitny samak. Łyżką nabieram porcję ciasta i wkładam ją na rozgrzane masło. Placuszki smażę na średnim ogniu 2-3 minuty z każdej strony i odkładam je na ręcznik papierowy, by usunąć nadmiar tłuszczu. Przed smażeniem kolejnej porcji racuchów, dodaję na patelnię dodatkową porcję masła klarowanego. Podaje posypane cukrem pudrem.