Flaczki kojarzą się nam z PRL-owskimi barami, mimo to mają swoich zagorzałych zwolenników. Zapiski dotyczące tej potrawy sięgają XIV wieku i opisują ją jako plebejską zupę z wołowego żołądka, w której lubował się sam król Władysław Jagiełło, znany ze swojego apatytu. Potrwa ta może nie jest królewskim daniem, ale warto jej spróbować. Dzisiaj prezentuję flaczki w prowansalskim stylu w gęstym pomidorowym bulionie.
Do przygotowania dużego garnka potrawy potrzebuję:
1 kilogram flaczków wołowych (ugotowanych)
1 marchewka
1 pietruszka
¼ niewielkiej główki selera
10 cm kawałek pora
500 ml passaty pomidorowej Cirio
2 liście laurowe
4-5 ziarenka ziela angielskiego
2-3 ziarenka jałowca
1 łyżeczka ziół prowansalskich
1,5 litra bulionu
1 łyżka masła klarowanego
3 łyżki octu
sól, pieprz, cukier
tymianek/oregano/pietruszka do posypania
Flaczki kupuję zazwyczaj już ugotowane, oszczędza to znacznie czas przygotowania potrawy, nie znaczy to jednak, że od razu nadają się do spożycia. Flaczki zalewam wodą z dodatkiem octu (łyżka octu na litr wody), doprowadzam do wrzenia po czy odcedzam. Cały proces powtarzam trzy razy, tym samym usuwając zbyt intensywny zapach flaczków. Flaczki odcedzam i odstawiam na bok w międzyczasie obieram warzywa i kroję w kostkę. W garnku na dość dużym ogniu rozgrzewam masło klarowane po czym dodaję warzywa, duszę kilka minut, ciągle mieszając. Warzywa podlewam bulionem, dodaję liście laurowe, ziele angielskie, jałowiec, 1 łyżeczkę ziół prowansalskich oraz wcześniej przygotowane flaczki. Gotuję pod przykryciem przez 20-25 minut, kiedy warzywa staną się miękkie, dodaję passatę pomidorową, gotuję jeszcze pod przykryciem 10-15 minut, dodaję dosłownie szczyptę (½ małej łyżeczki) cukru, mieszam i doprawiam pieprzem, solą do smaku. Podaję w głębokim talerzu posypując ziołami. Oczywiście dla mnie, nieodzownym elementem flaczków, jest świeża chrupiąca bagietka.