Jak to bywa z podrobami, surowa animelka (czy, jak kto woli: mleczko cielęce lub grasica cielęca) może niektórych zniechęcić swoim wyglądem. Z całą pewnością jednak nie odstraszy tych, którzy znają jej potencjał smakowy i wiedzą, że zrekompensuje on z nawiązką ewentualne wizualne mankamenty. W przygotowanie animelki warto włożyć troche uczucia, tym niemniej nie jest to proces szczególnie trudny czy czasochłonny. Mimo, że grasica zaczyna się cieszyć rosnącą popularnością w Polsce, wciąż niełatwo ją nabyć. Sam zaopatruję się w nią w sklepie Beskidzki Wypas na warszawskim bazarze przy ulicy Polnej – choć i tam jest to możliwe dopiero po wcześniejszym zamówieniu.
Do przygotowania przystawki dla 4 osób potrzebuję następujących składników:
4 kromki z bagietki
300 gram grasicy cielęcej
2 łyżki mąki
200 gram grzybów
1 mała cebulka
ziele angielskie
liść laurowy,
szczypta suszonych ziół prowansalskich
oliwa z oliwek
2 łyżki masła klarowanego
natka pietruszki lub szczypior
sól, pieprz
Grasicę moczę w wodzie przez kilka godzin, trzymając w lodówce, a następnie obgotowuję we wrzącej wodzie. Odcedzam i zostawiam ją do przestudzenia, następnie obieram ze wszystkich możliwych błonek, dzieląc na małe kawałki. Grasicę solę, posypuję ziołami prowansalskimi i odstawiam.
W międzyczasie przygotowuję grzyby; najlepsze w tym przepisie byłyby rydze, ale bez problemu mogę je zastąpić borowikami, podgrzybkami, opieńkami czy nawet pieczarkami. Świeże grzyby oczyszczam i kroję. Cebulę siekam na małą kosteczkę, obsmażam ją na łyżce masła na patelni, następnie dodaję grzyby, ziele angielskie, liść laurowy, solę do smaku i duszę przez ok. 15-20 minut.
Kromki z bagietki wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, trzymam je tam tak długo, aż się zarumienią. Grasicę obtaczam w mące, na patelni rozgrzewam łyżkę masła klarowanego i obsmażam kawałki grasicy, aż mąka się przyrumieni.
Na talerzu układam grzankę, na którą wykładam grzyby i kawałki obsmażonej grasicy, całość polewam oliwą z oliwek, posypuję pieprzem i siekaną zieleniną.